Menu belki

wtorek, 26 kwietnia 2016

Krzewuszka cudowna"Nana Purpurea"

(Weigela florida)


























<< Powrót do strony głównej
<< Powrót do FOTOLEKSYKONU

Psia dola - wspomnienie o Redzie





REDA to członek naszej rodziny od ponad 3 lat.
Przyniesiona do domu w koszyku z czerwoną kokardą na szyi wyglądała niesamowicie przymilnie,była gwiazdkowym prezentem dla nas wszystkich
Przeszła wiele w swoim psim życiu a my razem z nią też dużo,łącznie z 2 ciążami urojonymi i konieczną sterylizacją,kleszczami,skaleczonymi łapami,ucieczkami na błota itp.
Ale to wyjątkowy pies tak jak wyjątkowa jest ta rasa.
Idealny do dziecięcych pieszczot i późniejszych zabaw.
Choć bywa nam trudno pogodzić się np. z jej pragnieniem kąpieli w każdej kałuży,taplania się w każdym napotkanym błocie,
podgryzaniem gałęzi krzewów w moim ogrodzie(wrrr..),uznawaniem moich donic z kwiatami za jej zabawki (wrrr....)
no i dwukrotnym w ciągu roku gubieniem sierści (łoo jeżu kolczasty ile tego się "szwęda" po domu?)to zawsze obcowanie z nią daje nam wiele radości.

a href="https://3.bp.blogspot.com/-Nz7pPfbi_CI/WBJd5_OyqwI/AAAAAAAAHhs/G6roHCoGDyEQxzDX-I-dbmYo5ydIn3GwQCLcB/s1600/P1160014.JPG" imageanchor="1" >


Jest śpiochem ale również uwielbia biegi,kąpiele w "dużej "wodzie i zabawy z każdym innym psem.
Zobaczcie sami czyż nie emanuje z niej wielki spokój i radość???!!!











Spać lubi wszędzie ,o każdej porze,długo i zawsze jak nie ma się z kim pobawić.
Ale pozostaje czujna,każdy powrót do domu jest okazją do szaleństw,wtedy skacze wysoko w górę odbijając się na czterech łapach jak piłka, co przy jej tuszy jest niezwykle zabawne.

Jest niezwykle wrażliwa na dźwięk otwieranych/zamykanych drzwi lodówki.
Nigdy nie udało mi się skorzystać z lodówki w taki sposób by sunia nie przyszła do mnie.
Siada wóczas na pupie i maślanymi oczami wpatruje się we mnie lub w każdy ruch moich dłoni mając nadziję na niespodziewany kąsek.
Kocha jazdę samochodem do tego stopnia,że wskakuje do niego podczas wprowadzania samochodu do garażu.
Byleby tylko się przejechać...ale ma to związek z wypadami na dłuższe spacery w pobliże lotniska.
Jest tam dowożona a potem jak podczas każdej zabawy "hulaj" dusza...
Słodka psinka....



Pewnego dnia zauważyliśmy,że Reda kuleje.
Wizyta u lekarza,pzreświetlenie ,badania krwi i diagnoza ..straszna.
Szokiem była dla nas sama choroba bo przez miesiąc leczona była najpierw na zwyrodnienie stawu w lewej łapie,kulała.
podczas gdy błyskawicznie pokaząły się widoczne gołym okiem zmiany w prawym barku,przestała wchodzić po schodach,coraz mniej jadła,najchętniej z ręki,dużo spała na podwórzu i w ogrodzie .
Była znoszona i wnoszona na rękach do mieszkania,niesamowicie szukała fizycznej bliskości z nami.
Nie wyobrażałam sobie momentu gdy trzeba będzie podjąć decyzję o jej uśpieniu... nie wyobrażałam.

Obserwowaliśmy jakieś galopujące tempo postępu tego choróbska.
Pewnie,że życia chorego człowieka nie można porównywać do chorego zwierzęcia ale żal też jest ogromny i patrzeć też trudno na los chorego psa.Żal też jest bolący jakiś taki,ściskający za gardło i serce.

Uśpiliśmy ją ....
Reda miała niespełna 10 lat i raka kości,nie było szans na nic.
Choroba trwała 2 miesiące,3 tygodnie podawaliśmy leki uśmierzające ból ale było coraz gorzej i bez szans.
To było traumatyczne przeżycie dla nas.
Uśpiliśmy ją,kiedy nie mogła już podnieść się z posłania a mąż nie miał już sił znosić ją z piętra do ogrodu.
To był niesamowicie smutny lipcowy dzień 2013 roku w naszej rodzinie....

Dziś pozostaje wspomnienie kochanego psa....



<< Powrót do strony głównej
<< Powrót do FOTOLEKSYKONU








Psia dola - wspomnienie o Redzie





REDA to członek naszej rodziny od ponad 3 lat.
Przyniesiona do domu w koszyku z czerwoną kokardą na szyi wyglądała niesamowicie przymilnie,była gwiazdkowym prezentem dla nas wszystkich
Przeszła wiele w swoim psim życiu a my razem z nią też dużo,łącznie z 2 ciążami urojonymi i konieczną sterylizacją,kleszczami,skaleczonymi łapami,ucieczkami na błota itp.
Ale to wyjątkowy pies tak jak wyjątkowa jest ta rasa.
Idealny do dziecięcych pieszczot i późniejszych zabaw.
Choć bywa nam trudno pogodzić się np. z jej pragnieniem kąpieli w każdej kałuży,taplania się w każdym napotkanym błocie,
podgryzaniem gałęzi krzewów w moim ogrodzie(wrrr..),uznawaniem moich donic z kwiatami za jej zabawki (wrrr....)
no i dwukrotnym w ciągu roku gubieniem sierści (łoo jeżu kolczasty ile tego się "szwęda" po domu?)to zawsze obcowanie z nią daje nam wiele radości.




Jest śpiochem ale również uwielbia biegi,kąpiele w "dużej "wodzie i zabawy z każdym innym psem.
Zobaczcie sami czyż nie emanuje z niej wielki spokój i radość???!!!











Spać lubi wszędzie ,o każdej porze,długo i zawsze jak nie ma się z kim pobawić.
Ale pozostaje czujna,każdy powrót do domu jest okazją do szaleństw,wtedy skacze wysoko w górę odbijając się na czterech łapach jak piłka, co przy jej tuszy jest niezwykle zabawne.

Jest niezwykle wrażliwa na dźwięk otwieranych/zamykanych drzwi lodówki.
Nigdy nie udało mi się skorzystać z lodówki w taki sposób by sunia nie przyszła do mnie.
Siada wóczas na pupie i maślanymi oczami wpatruje się we mnie lub w każdy ruch moich dłoni mając nadziję na niespodziewany kąsek.
Kocha jazdę samochodem do tego stopnia,że wskakuje do niego podczas wprowadzania samochodu do garażu.
Byleby tylko się przejechać...ale ma to związek z wypadami na dłuższe spacery w pobliże lotniska.
Jest tam dowożona a potem jak podczas każdej zabawy "hulaj" dusza...
Słodka psinka....



Pewnego dnia zauważyliśmy,że Reda kuleje.
Wizyta u lekarza,pzreświetlenie ,badania krwi i diagnoza ..straszna.
Szokiem była dla nas sama choroba bo przez miesiąc leczona była najpierw na zwyrodnienie stawu w lewej łapie,kulała.
podczas gdy błyskawicznie pokaząły się widoczne gołym okiem zmiany w prawym barku,przestała wchodzić po schodach,coraz mniej jadła,najchętniej z ręki,dużo spała na podwórzu i w ogrodzie .
Była znoszona i wnoszona na rękach do mieszkania,niesamowicie szukała fizycznej bliskości z nami.
Nie wyobrażałam sobie momentu gdy trzeba będzie podjąć decyzję o jej uśpieniu... nie wyobrażałam.

Obserwowaliśmy jakieś galopujące tempo postępu tego choróbska.
Pewnie,że życia chorego człowieka nie można porównywać do chorego zwierzęcia ale żal też jest ogromny i patrzeć też trudno na los chorego psa.Żal też jest bolący jakiś taki,ściskający za gardło i serce.

Uśpiliśmy ją ....
Reda miała niespełna 10 lat i raka kości,nie było szans na nic.
Choroba trwała 2 miesiące,3 tygodnie podawaliśmy leki uśmierzające ból ale było coraz gorzej i bez szans.
To było traumatyczne przeżycie dla nas.
Uśpiliśmy ją,kiedy nie mogła już podnieść się z posłania a mąż nie miał już sił znosić ją z piętra do ogrodu.
To był niesamowicie smutny lipcowy dzień 2013 roku w naszej rodzinie....

Dziś pozostaje wspomnienie kochanego psa,członka naszej rodziny...



<< Powrót do strony głównej
<< Powrót do FOTOLEKSYKONU








Leszczyna pospolita

(Corylus avellana)



Więcej o leszczynie,o wymaganiach,warunkach uprawy,ochronie przed szkodnikami,
można przeczytać tutaj

<< Powrót do strony głównej
<< Powrót do FOTOLEKSYKONU

wtorek, 29 marca 2016

poniedziałek, 28 marca 2016

WIOSNA 2016







Zwidy wiosenne
Stefan Sokołowski



Przez okno na resztki śniegu
zerkam ciekawie.
Głębszego
chętnie postawię,
i śmiechu pudłem obdarzę
dziewczynę, co żyje z marzeń
i śni na jawie.

Gawrony nie wiedzą: lecieć,
czy jeszcze zostać?
Na świecie
szaleje wiosna.
I do mnie zejdzie z obłoka
by sople usunąć z oka
wyśniona postać.

W smukłe oblecze się ciało,
weźmie mnie w pieczę,
zbolałą
duszę wyleczy
i dłonią czułą i złotą
w tęsknotkę zmieni tęsknotę,
smutek -- w smuteczek.

Znaleźć próbuję ją w drzewach
brzemiennych w pąki.
Niech śpiewa
głośno przez łąki.
Kiedy ją wreszcie dostanę,
porwę, gdzie słońcem pijane
drą się skowronki.

















Jest nareszcie!
WIOSNA!
Jak niemal każdy,czekałam na nią z utęsknieniem.
Brakowało mi słońca,rześkiego powietrza i kolorów wokół.
Może też troszeczkę możliwości grzebania w ziemi... hihihi.
Tak! Tego też.
Ogród to nie tylko uprawa roślin,biesiadowanie,relaks
na łonie natury ale również fizyczna praca
od późnej zimy aż do późnej jesieni.
Po smutnej zimie cieszą pierwsze kolory wiosennych kwiatów,
a nawet zimne podmuchy wiatru.
Miło jest móc podziwiać budzące się do życia rośliny.
Miniona zima nie była jednak mroźna ani śnieżna co
niestety nie rokuje zbyt dobrze dla ogrodu.
Zarówno grzyby jak i szkodniki przetrwały ten czas bez większego uszczerbku.
Będą w sezonie nękać nasze rośliny,oj będą...
Bezwzględnie trzeba będzie wytoczyć ciężkie 'działa' przeciw nim.
Nie przesadzam ze stosowaniem chemii w ogrodzie ale również nie unikam jej,bo to byłoby
nieodpowiedzialne z mojej strony.
Trzeba się zdecydować na zwalczanie w razie potrzeby patogenów i szkodników lub
towarzystwo rachitycznych roślin.
I ja wybieram profilaktykę.
Tymczasem odżywam po zimie ciesząc oczy kolorami i wkładając niezbędny wysiłek
w ożywianie różnych zakątków.
Największym wyzwaniem jest w tym sezonie trawnik a raczej smętne jego resztki a
co z tego będzie czas pokaże.
Póki co zaczynam wiosenne prace w ogrodzie.











<< Powrót do strony głównej